Szósta porażka z rzędu TBV Startu. Lublinianie ulegli w sobotę przed własną publicznością ekipie AZS Koszalin 68:74.
Początek spotkania należał do ekipy z Lublina. Po dwóch celnych rzutach wolnych Brandona Petersona zrobiło się 8:2. Co ciekawe czerwono-czarni popełnili pierwszy faul dopiero po sześciu minutach gry. W kolejnych fragmentach nic się nie zmieniało, nadal dominowali miejscowi. Najpierw Paweł Kowalski powalczył na atakowanej tablicy, a po chwili Doug Wiggins rzutem z dystansu podwyższył na 15:6. Dobitka Petersona dała nawet lublinianom prowadzenie 17:6, a po 10 minutach ostatecznie było 17:9.
Drugą część spotkania akcją dwa plus jeden rozpoczął Peterson. Trzy punkty dorzucił Stefan Balmazovic i dał gospodarzom prowadzenie 23:11. Po trójce Igora Wadowskiego zrobiło się już tylko 25:17, a trener Andrej Zakelj szybko poprosił o czas. Peterson zepsuł jednak akcję pod koszem, a Sławomir Sikora trafił z faulem i przewaga TBV Startu stopniała do pięciu „oczek” (25:20). A za chwilę za trzy przymierzył Piotr Stelmach.
Serię 12:2 Koszalina przerwał trójką Michał Jankowski. Niestety nadal lepiej prezentowali się przyjezdni. Kiedy Remon Nelson rzucił za trzy AZS zbliżył się do rywali tylko na dwa punkty (30:28). W kolejnych minutach gospodarzom przytrafiły się błędy: ośmiu sekund, a także przekroczenia linii połowy. Dlatego do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 34:31. Co ciekawe goście w 20 minut zaliczyli więcej celnych prób za trzy (sześć) niż za dwa (pięć). A czerwono-czarni? Trafili ledwie jedną trójkę przy sześciu rzutach.
Po przerwie Stelmach zaliczył akcję dwa plus jeden i Koszalin wygrywał 36:34. Dwie akcje zepsuł Wiggins, którego szybko zmienił Grzeliński. Stemach spod kosza zdobył jednak dwa kolejne punkty, a to oznaczało, że goście odskoczyli na cztery „oczka” (34:38). Szkoleniowiec ekipy z Lublina znowu poprosił o czas. To niewiele pomogło. W prostej sytuacji fatalnie spudłował Małecki, a w odpowiedzi Nelson przepchnął Grzelińskiego i mógł cię cieszyć z trzypunktowej akcji. Po niemal pięciu minutach bez celnego rzutu odpowiedział trójką Balmazović i było 37:41. Nelson świetnie wyszedł jednak w powietrze i było 37:43. Po stracie Grzelińskiego we dwójkę koncertowo zagrali Nelson i Kenny Manigault. Ten drugi zapakował piłkę do kosza z góry i TBV Start znalazł się w dużych tarapatach, bo przegrywał już 37:47.
Balmazović za trzy, Peterson spod kosza i gospodarze obudzili się w ataku. Gorzej było jednak po drugiej stronie parkietu, gdzie miejscowi mieli duże problemy z zatrzymaniem rywali. Wynik ciągle trzymał jednak Balmazović, który znowu trafił z dystansu i lublinianie zbliżyli się do przeciwnika na pięć „oczek” (45:50). W końcówce po niesportowym faulu Petersona Daniel Wall wykorzystał trzy z czterech rzutów wolnych i przed finałową kwartą Akademicy wygrywali 55:47.
Balmazović na początek zmniejszył straty do pięciu punktów. Trójką odpowiedział Wall, łatwe punkty zdobył Darrel Harris i znowu zrobiło się 50:60. Trójka Harrisa dała gościom prowadzenie trzynastoma punktami. Jankowski odpowiedział tym samym i było 54:65 na nieco ponad sześć minut przed zakończeniem spotkania.
Po skutecznym wejściu pod kosz Grzelińskiego było już tylko 58:65. Kiedy miejscowi zbliżyli się na sześć punktów za trzy przymierzył Sikora. I czerwono-czarni znowu mieli pod górkę. Na 90 sekund przed końcową syreną tablica wyników pokazywała rezultat 64:72. TBV Start walczył do końca, ale ostatecznie musiał się pogodzić z szóstą z rzędu porażką, tym razem 68:74.
TBV Start Lublin – AZS Koszalin 68:74 (17:9, 17:22, 13:24, 19:16)
TBV Start: Balmazović 27 (4x3), Peterson 16, Wiggins 6, Małecki 2, Ciechociński 1 oraz Jankowski 10 (2x3), Kowalski 2, Grzeliński 2, Dłoniak 2, Trojan.
AZS: Harris 11 (1x3), Stelmach 10 (1x3), Manigault 8, Nowakowski 3, Zalewski 0 oraz Nelson 15 (2x3), Sikora 13 (2x3), Wall 9 (2x3), Wadowski 3 (1x3), Brown 2.